Forum Milan Club Polonia
Oficjalne Forum Stowarzyszenia Polskich Kibiców Milanu

Pozostałe - Napiwki - dawać czy nie dawać?

krzysiekACM - 07-05-2012, 18:16

sawczen napisał/a:
no fakt, nie mogłem pozostawić tego bez stosownego komentarza, bo siedzę w syfie, gdzie mam bezpośredni kontakt z gościem/klientem/konsumentem, skaczesz nad nim cały czas, żeby czuł się super wspaniale a wychodząc mówi magiczne 'dziękuję', za które się nic nie kupuje, to aż kipi ;)

sorry sawczen, ale o czym ty piszesz
pracując jako kelner masz płaconą pensję i miła obsługa klienta to Twój obowiązek i jakieś obowiązkowe napiwki to śmiech na sali
to tak jakbyś zostawiał napiwek w punkcie Plusa czy Orange za dobrą obsługę przy kupnie telefonu

tak samo nie rozumiem jak można coś dawać listonoszowi (częsty przypadek przy rentach/emeryturach itp), to jego praca dostarczanie ludziom przesyłek/listów itp

LinkeS_ACM - 07-05-2012, 19:01

zgadzam się Krzysiek.
od trzech lat jestem kelnerem. kelneruję jednak ze względu na dzienny tryb studiów w weekendy na weselach, komuniach i innych pierdach, a nie w restauracji codziennie.
Niby kelner ten sam, a przez trzy lata zdarzyło mi się dostać RAZ napiwek za to, że gościowi, który skręcił nogę przyniosłem lód. Heh..
Przyzwyczaiłem się, że jak dostaniemy od Pana Młodego po weselu flaszkę to jest max na jaki można liczyć. Ale jakoś przez to mniej miły nie jestem. a wręcz nie mam takiego zamiaru bo praca jest bardzo dobrze płatna, a i najeść się można i wspomniana flaszka zazwyczaj wpada.

sawczen - 08-05-2012, 02:33

LinkeS_ACM napisał/a:
kelneruję jednak ze względu na dzienny tryb studiów w weekendy na weselach, komuniach i innych pierdach, a nie w restauracji codziennie.

ajm wery sory, ale nie kelnerujesz, tylko podajesz, a goście przychodzący na wesele za nic nie płacą, a para młoda rozlicza się w inny sposób niż w trakcie wesela i zazwyczaj 'organizator' ma na tym biznes, o którym Ty jako obsługa możesz nie wiedzieć.

Krzysiu, obowiązkowy napiwek na statkach jest nie od dziś i tak po prostu jest, tyle w temacie. Nigdy nie pracowałem w miejscu z obowiązkowym tipem i pewnie pracować nie będę, bynajmniej nie w Polsce, bo tutaj tak się nie da. Jestem przekonany, że Crociera Rossonera przyciągnie tyle osób, że statek będzie wypełniony na fulla i nikomu nie będzie przeszkadzało, że ma zapłacić kilka groszy napiwku obowiązkowego, który jest całkiem normalny. Jesteśmy narodem, który jeszcze się tego niestety nie nauczył i bardzo długo się nie nauczy, no chyba, że ktoś miał do czynienia z gastronomią i wie o co chodzi i dlaczego jest ten napiwek. Błędne pojmowanie osób, które nie mają o tym pojęcia. Myślę, że w tej kwestii nawet kuba1899 rozumie o co mi chodzi, chociaż nie wiem czy nie zmieniły się Jego poglądy, bo dawno temu był kelnerem :)

sorki za off topic, ale nie mogłem się powstrzymać :)

pepito - 08-05-2012, 07:14

Witam.Troszkę już lat jestem kucharzem i znam świat gastronomi ,dobrze z każdej strony(tak jak sawczen)napiwek za obsługe sie należy i tyle.Jak ktoś nie zostawia to po prostu jest wulem.Pozdro
Kiepura - 08-05-2012, 08:26

wydaje mi sie, ze krzyskowi chodzilo raczej o pewnego rodzaju wymuszanie... jesli juz, to taki napiwek smialo mozna doliczyc do ceny rejsu i po klopocie.
podobnie jak w restauracjach, czy pubach jest na rachunku kosz obsugi (serwis), wiec po kiego jeszcze napiwek :)

sawczen - 08-05-2012, 10:07

nie jest to żadne wymuszenie. Jeśli masz w restauracjach czy pubach (w Polsce się raczej tego nie spotyka) doliczony na rachunku koszt obsługi to logika, że tipa się nie zostawia. To ten sam przypadek co na statku - po prostu doliczają Ci obowiązkowy napiwek, który możesz zapłacić zapewne z góry, a nie dawać komuś co dzień 7euro i tyle, jesteś czysty.

a porównanie do kupna telefonu i napiwku dla sprzedawcy w Orange czy Plusie jest mega słabe... no ale to długi temat, nie na forum :) zakończmy...

krzysiekACM - 08-05-2012, 14:25

sorry, ale możecie mnie nazywać chamem wulem czy nie wiem kim, ale nie uważam żebym miał komuś płacić za coś za co i tak ma płacone
stop napiwkom! ;)

kuba1899 - 08-05-2012, 14:30

Rozumiem Sawczen napiwki - nie rozumiem coperto. Złodziejstwo i tyle. Ale to jest włoska mentalność. W Mediolanie byłem raz w knajpie - pomyślałem sobie ile można autogrilla i mcd. Powiedziałem sobie - usiądę i poczuję prawdziwą włoską kuchnię. I było to moje najgorsze gastronomiczne doznanie w życiu. Jedzenie syf, obsługa tragedia, ale pieprzone 7 euro koperto od osoby musiało być... więc nie. Nie rozumiem tego śródziemnomorskiego zwyczaju, tak samo jak nie rozumiem ich siesty... jak ktoś będzie uprzejmy i zostanę dobrze obsłużony + będzie mnie na to stać to dam i 10-20 euro...

Są zawody w których przyjęło się tipowanie (kelnerzy / barmani, fryzjerzy, złotówy na taksach). Ale tipuję tylko kiedy nie obsługuje mnie np jakaś wredna sucz której z twarzy wręcz emanuje cierpienie że musiała podejść do mnie i podać kartę dań (przykład który miałem niedawno). Za takie nastawienie to już miała w wypłacie aż za dużo płacone.

krzysiekACM - 08-05-2012, 14:51

pepito napisał/a:
napiwek za obsługe sie należy i tyle.Jak ktoś nie zostawia to po prostu jest wulem.Pozdro

nie no, jeszcze raz przeczytałem to i mnie krew zalała
wulem (cokolwiek to znaczy) to jest osoba która ma takie podejście jak Ty
jak ktoś ma ochotę i kasę to może se dawać napiwki, ale pisanie w taki sposób i takie podejście to jakiś absurd i głupota. idę do knajpy to i tak zostawiam w chuj kasy - płace bandyckie ceny itd. jak za mało zarabiacie to pretensje do pracodawcy a nie żerować na ludziach...

Kiepura - 08-05-2012, 15:17

sawczen napisał/a:
Jeśli masz w restauracjach czy pubach (w Polsce się raczej tego nie spotyka) doliczony na rachunku koszt obsługi to logika, że tipa się nie zostawia.

no wlasnie w Polsce sie z tym spotkalem i uwazam to za normal w tej chwili. a i tipa moge dac jak zechce, czy to za mila obsuge w barze, czy taryfiarzowi za to, ze nielubi judasza, czy ze mi plecak za pol godziny odwiezie ;p

u wlochow chodzilo mi raczej o forme... w ofercie jest wyraznie napisane: OBOWIAZKOWO DAWAC MI TU KASE!!
nigdzie indziej, niespotkalem sie, by "koszt obslugi" byl jakos zbytnio "reklamowany" (bo kazdy wie, ze cos takiego jest i tyle), nie jest rowniez ukrywany pod nazwami typu coperto

Kamil - 08-05-2012, 15:35

sawczen napisał/a:
porównanie do kupna telefonu i napiwku dla sprzedawcy w Orange czy Plusie jest mega słabe

dlaczego ?
Jeżeli nie tu, to możesz zaspokoić moją ciekawość na PW, a jak mnie zaskoczysz jakąś satysfakcjonującą odpowiedzią, kto wie, może prześlę Ci jakiś napiwek za fatygę.

SonaR - 08-05-2012, 16:09

Kuba, nie wiem gdzie placiles coperto 7 €. Zazwyczaj jest to 1 max 2 €. I mysle, ze trafiles po prostu do zlej restauracji, bardzo zlej :) inna sprawa, ze teraz w Mediolanie ciezko o typowa wloska restauracje bo miasto jest metropolia i rynek restauracyjny zostal w duzej mierze opanowany przez chinczykow, ktorzy serwuja wloska kuchnie.

co do 7€ na statku to tak jest na kazdym statku MSC. Nie ma tu znaczenia czy to crociera rossonera czy nie. Przed wejsciem na poklad laduje sie na specjalna karte kwote w wysokosci 300€ na wydatki na pokladzie statku, wycieczki ladowe itd. Te 7€ jest kazdego dnia zliczane z karty za "obsluge", coperto czy napiwek. Zwal jak zwal

LinkeS_ACM - 08-05-2012, 16:56

Piszesz Sawczen, że to organizator wesel ma biznes i zarabia na weselu. a w restauracji to właściciel ma biznes na tym co zamówią u Ciebie klienci. a Ty masz za to, że mu sprzedasz żarcie zapłacone tak samo jak sprzedawca w sklepie z komórkami, który wciśnie komuś nową umowę.
napiwki to już Twój dodatkowy BIZNES i nic więcej. nie ma powodu dla którego musisz je dostawać, nie masz do tego większego prawa niż w.w. sprzedawczyni. a już tym bardziej (i mówię tu oczywiście ogólnie a nie o Tobie) kiedy jesteś dla klienta niemiły.

podpinam się pod Kamila postem i chętnie poczytam czym argumentujesz swoje tezy.

Pepe - 08-05-2012, 18:15

SonaR napisał/a:
Kuba, nie wiem gdzie placiles coperto 7 €. Zazwyczaj jest to 1 max 2 €.


W Mediolanie wszędzie płacę zawsze minimum 4 EUR coperto (dalej w tym tekście zwanego "złodziejskim"). W Bolonii w grudniu 2011 byłem w jakiejś zjebanej restauracji, gdzie mnie koleś chciał policzyć 15 EUR złodziejskiego (wg rachunku), więc mu powiedziałem, że chyba ma coś z głową i dałem 5 EUR. Dziś wróciłem z Bergamo, gdzie już stale nocuję, jak na Milan lecę. Byłem na 3 obiadach. Płaciłem odpowiednio 6, 6 i 4 EUR złodziejskiego. Z kobietą poszedłem na piwo na starówce w Bergamo to złodziejskie wynosi 4 EUR. Mało tego - poszedłem z córą zjeść lody i płaciłem kurna 5 EUR za te same lody, które dzień wcześniej kosztowały 3,50 EUR, tyle, że tym razem usiadłem do stolika.

Popieram Krzysia w pełnej rozciągłości - jebać napiwki i złodziejskie zapędy makaronów z coperto.

LinkeS_ACM - 08-05-2012, 18:20

amen
SonaR - 08-05-2012, 19:04

przy takim coperto, a szczegolnie juz przy lodach obawiam sie, ze jestes po prostu ofiara wloskich cwaniaczkow, ktorzy widzac turyste, nie mowiacego po wlosku, probuja zrobic go zwyczajnie w konia wlasnie na coperto. We Wloszech jest to neizwykle czeste zjawisko
Pepe - 08-05-2012, 20:06

No to jak im argumentować, że mają sobie coperto vel złodziejskie wsadzić w dupę :)? Oni po angielsku ni chuja nie kminią, ale na kasę ojebują równo wszystkich turystów.
kuba1899 - 09-05-2012, 10:57

Sonar - jak idziesz z Duomo "za" katedrę, w kierunku sklepu Ferrari lub tego drugiego dużego sportowego, po prawej stronie była knajpa z ogródkiem. Wybraliśmy ją właśnie dlatego, że prowadzili ją włosi a nie chińczyki. Oczywiście zgadzam się z Tobą odnośnie kuchni w Mediolanie (zresztą pamiętam naszą gastronomiczną pogawędkę) ale to było przed naszą rozmową gdy byłem nieuświadomiony. Nie zmienia to faktu, że 7 euro złodziejskiego było na stałe wpisane w menu. Chyba że dostałem takie dla obcokrajowców. Dodam, że po zjedzeniu tego makaronu, ravioli i tortellini (które lepsze z puszki w każdym markecie dostanę), poszedłem zjeść 2 slice'y pizzy do autogrilla za 7 euro z napojem i sałatką owocową. Czyli za cenę samego złodziejskiego najadłem się bardziej i lepiej w autogrillu.
sawczen - 09-05-2012, 14:11

co do coperto, to nawet Sonar był z nami raz w knajpie w piwnicy naprzeciwko marketu Bila! Wtedy byliśmy chyba w 7 osób, każdy zjadł pizzę i wypił browara, rachunek był wspólny! i było doliczone 7x2euro. Więc to też złodziejstwo! Skoro jeden rachunek, to raz coperto, a nie od każdego łba. Tam to jest złodziejstwo, to prawda, ale tak już mają.

wracając do słabego porównania restauracji z salonem telefonii komórkowej, to proszę bardzo:

zadaj sobie pytanie: po co idziesz do salonu z telefonami. Pogadać z miłą laską, czy wporzo typem na każdy temat, spędzić czas w miłej atmosferze np. przy świecach z kobietą czy wchodzisz, wybierasz telefon, płacisz, podpisujesz, bierzesz i idziesz do domu?

do restauracji czy baru lub pubu nie wchodzisz od tak sobie, oczywiście są sytuacje, że potrzebujesz wejść na shota wódy, zapłacić i wyjść, ale to skrajne przypadki. Zwykle w takie miejsca się chodzi nie tyle coś zjeść czy wypić, ale spędzić miło czas, w miłym towarzystwie, jeśli jesteś sam to pogadać sobie z barmanem czy barmanką. Proste, że jeśli idziesz do baru mlecznego, obierasz żarcie w oknie i potem odstawiasz naczynia do okienka, to tipa nie zostawiasz, chociaż czasem mi się zdarza, ale w restauracjach po prostu WYPADA zostawić jakiś grosz, przyjęło się kiedyś, że jest to 10%, ale czasem przy dużym rachunku nawet i 5% jest zajebiste, a ostatnio zdarza mi się łapać tipy po 40% wartości rachunku.

każdy podejście do tipa ma inne, ale to właśnie 'inne podejście' mają te osoby, które nigdy nie pracowały w gastronomii :) polecam spróbować, oczywiście nie ma co się użalać jak to nie jest źle i chujowo w gastronomii, ale właściciele knajp, hoteli itd. wiedzą, że tipy są, stąd nasze wypłaty w stosunku do wiedzy jaką posiadamy na temat alkoholi, win czy żarcia są raczej nieproporcjonalne - ze względu na to, że mamy kasę dodatkową w formie tipa.

Rzadkością jest procent od utargu w lokalu gastronomicznym, a taki sprzedawca w orange czy plusie ma zajebiste siano z tego, że wciśnie Ci jakiś tam telefon, który akurat w danym momencie musi wciskać, mają targety, premie od sprzedaży itp.

Oczywiście tak jak Kuba pisał - dla kogoś kto obsługuje jakby za karę, tipa być nie powinno, bo co to za przyjemność jeść w restauracji i nie zamienić słowa z kelnerem czy kelnerką bo ma Cię w dupie i tylko podaje Ci żarcie? ale jak człowiek się stara, jest rozmowny, miły, to dlaczego nie zostawić mu jakichś drobnych w ramach wynagrodzenia tego, że podszedł do Ciebie w jakiś sposób indywidualnie? W restauracji czy barze do każdego gościa podchodzisz inaczej, a nie wg schematu jak w salonie sieci komórkowej?

Jestem przekonany, że 75% z Was daje jakieś drobne żulom, którzy podchodzą i mówią, że potrzebują na wino, za co mu dałeś? bo chce się najebać? za darmo?ale barmanowi za to, że jest miły, dobrał Ci zajebistą whisky wg Twojego smaku czy wino do obiadu tipa nie zostawisz? przykre podejście na maxa.

Linkes_ACM: oczywiście mam takie samo prawo do dostania tipa jak specjalista ds. sprzedaży w salonie z telefonami, ale inaczej: w mojej opinii bardziej wypada dać tipa idąc do restauracji, jeśli jeszcze za słabo zaargumentowałem to w powyższym poście to polecam zatrudnić się na chwilę do restauracji czy baru i popracować trochę na najwyższych obrotach.

krzysiekACM napisał/a:
idę do knajpy to i tak zostawiam w chuj kasy - płace bandyckie ceny itd.

jakie ceny? jak się nie podoba, że w knajpie jest drożej niż w sklepie, to po co tam chodzisz? siedź w domu i pij piwo z marketu za 2,50 przed telewizorem, po co przepłacać za siedzenie w fajnym miejscu ze znajomymi bez obawy, że coś w domu nie ucierpi, bez sprzątania itd.? Tak jak mówię - kto nigdy się nie otarł o to i żaden znajomy w odpowiedni sposób przy piwie nie wytłumaczył o co chodzi, ten nie zrozumie czym jest napiwek dla barmana czy kelnera.
przykład, kuba1899 - robi całkiem co innego, nie siedzi w gastronomii, ale miał w swoim życiu okres pracy w restauracji, stąd rozumie o co chodzi..

Polecam wszystkim obejrzeć film Waiting, może wtedy Wasze podejście do gastronomii i kelnerów czy barmanów się zmieni, a może po prostu przestaniecie chodzić do restauracji i innych lokali gastronomicznych. Oczywiście humorystycznie, po amerykańsku pokazane wszystko od zaplecza, ale coś w tym jednak jest :)

Pepe - 09-05-2012, 15:45

sawczen napisał/a:
Jestem przekonany, że 75% z Was daje jakieś drobne żulom, którzy podchodzą i mówią, że potrzebują na wino, za co mu dałeś?


Nie dałem nigdy i nigdy nie dam, chyba, że kolesiowi, który gra jakąś dobrą muzę - typu ten gość - http://www.youtube.com/watch?v=SJvZeVO6_u4 . To jest coś, za co warto dawać kasę.

A jak mi żul czy ktokolwiek podchodzi i żebrze o kasę to tylko krótko mówię - mi też nikt nie daje na śniadanie dla mojego dziecka. I jest koniec tematu ze strony żebrzącego. Zawsze.

Pytasz po co ktoś idzie do restauracji? Zjeść dobre jedzenie, pobyć w innej atmosferze niż w domu. Cena obsługi zawarta jest w cenie jedzenia. A jeśli tak nie jest, to co mnie to obchodzi? Klienci mojego szefa też się nie pytają, czy cena za jego usługi zawiera również wypłaty i ewentualne premie dla pracowników. Taka jest cena na rynku i nikt nie płaci nam czegoś ponad określoną stawkę. Nikt też nam nie płaci za miłą obsługę, parę miłych słów, które zawsze się powie klientowi czy zleceniobiorcy, siedzenie poza godzinami pracy czy wręcz rozwiązywanie problemów za klienta, bo im się tego robić nie chce...

Twoja postawa przypomina mi postawę mundurówki i nauczycieli - mają przekurewskie przywileje, które wkurwiają niemal cały naród, a jak z kimś z tych branż rozmawiam, to mówią mi - trzeba było zostać policjantem/żołnierzem/nauczycielem. Muahahaha.

Kiepura - 09-05-2012, 15:49

sawczen napisał/a:
Więc to też złodziejstwo! Skoro jeden rachunek, to raz coperto, a nie od każdego łba
coperto zawsze jest od łba :)
tak samo jak na tym statku...

pepe,
teraz wszystko bazuje na cenie na wyswietlaczu :)
gdyby ktos odwazyl sie nierozbijac ogolnego kosztu za usluge na jakies serwisy, tipy, uśmiechy, czy inne bzdety, to nikt by do niego nie zajrzal... poszedlby tam gdzie ta wyswietlona cena jest nizsza (nawet kosztem tego, ze na miejscu dowiedzialby sie, ze placi jeszcze za to, to i tamto - z zasady: "skoro juz usiadlem... ee, zostaje")

krotka pilka: obok pierwszego milanpointu, za piekarnia, jest pizzeria (nawet spoko), dobrych pare lat temu weszlismy tam bo pizza (czyli gastronomicze sedno tego lokalu) byla w cenie 4-5E!! kierwa, jak na centrum-centrum to zajebiscie... potem byly takie kwiatki jak 4E za coperto, dodatki/inne dania w wygorowanych cenach i najlepsze, ze szklanka np. coli kosztowala 3.5E
no, ale pizza* za 4E ;p

*nie, nie margerita.

MARIO-76 - 09-05-2012, 17:55

Tak czytam tą bardzo ciekawą dyskusję na temat napiwków itp i zastanawiam się czy jestem na forum kibiców czy kelnerów :-)Choć każdy z Was ma tu swoje racje to Panowie przypominam że punktem przewodnim tego tematu jest Crociera Rossonera a nie to że trzeba płacić tam obowiązkowe napiwki.Roztrząsanie czy te obowiązkowe napiwki są słuszne czy nie nic nie wnosi do tematu.Pozdro dla kumatych.
FORZA MILAN.

Veerapan - 09-05-2012, 22:45

Sawczen glupoty pierdzielisz ze az przykro czytac ;) Widac ze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Postawę Twoją i ludzi z Twojej branży fajnie pepe porównał do mundurówek czy nauczycieli.

Ciekaw jestem czy za każdy przejaw indywidualnego potraktowania Cie dajesz napiwek.
Jak taksiarz miło z Tobą pogada w trakcie jazdy?, jak u wulkanizatora mechanik podpowie ze warto by bylo ustawic geometrie bo podcina ci opony?, jak pani w warzywniaku bedzie miła i poda Ci najtwardszą rzodkiewkę zamiast wypchnąć sflaczałą?, jak fryzjerka doradzi, że w innej fryzurze byłoby Ci lepiej zamiast opierdzielić na łyso mimo, że to łatwiejsze a kosztuje tyle samo?

Właściwie w prawie każdej branży w której występuje relacja klient-sprzedawca/usługodawca musiałbyś dawać napiwki.

A ile szczerości a nie pazerności jest w tym indywidualnym podejściu pokazałeś w tutaj:

sawczen napisał/a:
skaczesz nad nim cały czas, żeby czuł się super wspaniale a wychodząc mówi magiczne 'dziękuję', za które się nic nie kupuje, to aż kipi ;)


Ja sam w restauracji daję napiwki prawie zawsze, ale chyba bardziej daltego, że mam świadomość, że w naszym kraju panuje wyzysk i 90% tych kelnerów i kelnerek pracuje na 1/4 etatu i gdyby nie te napiwki to by gowno zarobili.
Jednak jeśli pracujesz na pełen etat to tak samo należą Ci sie te napiwki jak pani w salonie plusa za sprzedawanie telefonów.

Ps. Przepraszam za OT ale wydaje sie ciekawszy niz głowny wątek ;)

SzmalecMCP - 09-05-2012, 22:50

Dokładnie Mario-76 kończąc i reasumując temat (rzeka) napiwków pozwolę sobie przytoczyć fragment klasyki;) http://www.youtube.com/watch?v=dgYTJpLN_-o ...przekonał mnie, oddajcie $;D
kuba1899 - 10-05-2012, 09:50

czemu kończąc i reasumując? Czy Wg Mario bycie kibicem Milanu polega na tym, że mam non stop rozmawiać o tym czy trener dobrze zrobił wstawiając Abate, lub wspominając piękną bramkę Weah z Veroną? Wiesz że możesz czytać sobie te posty co cię interesują a resztę odznaczyć jako przeczytane? Jeżeli admin uzna, że należy przenieść tą rozmowę w inne miejsce, to proszę bardzo, ale dyskusja jest ciekawa i mówienie że należy ją zakończyć to jakiś przejaw megalomanii, szczególnie że za dużo przekleństw (za wyjątkiem Pepe) i łamania regulaminu nie ma.

Teraz wracając do tematu. Sawczen chyba mnie za bardzo nie rozumiesz, albo przyczepiasz mi łatkę bo pracowałem w gastronomii. Więc tak - rozumiem ideę napiwku, daję napiwki (jeżeli ktoś na to zasługuje) ale roszczeniowa postawa to skandal. To co przytoczył Veer - jeżeli kelner pracuje tylko dla napiwku, to jest to skandal na maksa. Dla przykładu właśnie kiedy pracowałem w gastronomii - starzy wyjadacze ustalali stoliki pod względem tego jaki potencjał tipowy był w zasiadających osobach. Mi bardzo często przypadały osoby które nie wydawały się takimi co mogą dać tipa. Ale obsługiwałem ich z taką samą uprzejmością jak innych. Starszyzna często klienta który nie wygląda na dającego tipa traktuje z wyższością i pogardą. No ale to nieistotne.

Słuszne pretensje ma np. Krzysiek - jak idziesz do takiego salonu komórkowego i Pani z Tobą rozmawia, dobiera ci ofertę, coś zaproponuje (np. zaproponuje troszkę wyższy pakiet, ale za to internet free albo lepsza komórka), to w ciągu tej pół godziny więcej z Tobą gada niż kelner/kelnerka. A jeżeli nie lata przy Tobie więcej to znaczy że z kelnerem jest poważnie coś nie tak bo ja nie chciałbym by w kolacji np. z żoną jakiś fagas czy nawet fajna laska skakała koło mnie tak, że nie mogę w spokoju jeść ;)

Bardzo dobry przykład z wściekłych psów - w Mc Donaldzie też zapie..... a oni napiwków nie dostają. Nawet ja bym się dziwnie czuł dając napiwek. Reasumując - jest to po prostu zwyczaj, który faktycznie się utarł i jakoś go zaakceptowałem. Jak mogę to dam napiwek za miłą obsługę, zostawię końcówkę taksówkarzowi, pani fryzjerce również. Natomiast z roszczeniową postawą i "obowiazkowym" tipem - sorry. Tu się nie zgodzimy. Obojętnie że pracowałem w gastronomii nie powiem że napiwek się należy bo to niesprawiedliwe dla tych przykładowych osób w salonie.

I jeszcze jedno - nigdy nie dałem kasy żulowi na piwo. W bardzo skrajnej sytuacji poczęstuję fajką, ale przy obecnych cenach, nawet tego nie robię. W końcu mi nikt na papierosy też nie daje.

Mucha - 10-05-2012, 13:04

Ciekawie temat się rozwinął :)

sawczen napisał/a:
skaczesz nad nim cały czas, żeby czuł się super wspaniale a wychodząc mówi magiczne 'dziękuję', za które się nic nie kupuje, to aż kipi ;)


I masz tak robić, bo jak mi się atmosfera czy obsługa nie spodoba, to więcej do knajpy w której pracujesz nie wrócę, takich jak ja będzie 100, i po paru miesiącach własciciel knajpy zwinie interes, a Ty z kolegami znajdziesz się w posredniaku, albo szukając roboty w innych knajpach. Dawanie napiwków uważam za moją dobrą wolę, a nie obowiązek.

Pepe - 10-05-2012, 13:29

No to Mucha pojechał ostro i bezpośrednio.

Przykład wrzucony przez Szmalca świetny - wszyscy dają złodziejskie ot tak, "bo tak się robi". Znalazł się jeden gość z konkretnymi logicznymi argumentami i do góry nogami zostaje wywrócony utarty świat.

Sawczen, Twój punkt widzenia jest taki, bo sam jesteś kelnerem. To tak jak z przytoczonymi przez mnie policjantami - żaden z nich z przywilejów nie chce zrezygnować, mimo że patrząc na sprawę z perspektywy osoby nie będącej policjantem, widziałby jaka to jest kompletna patologia, że po 15 latach pracy, osoba w wieku 33-34 lat ma emeryturę.

Paulinqa - 10-05-2012, 15:31

Ja pracowałam przez pewien czas w miejscu, gdzie było jak byk na ścianie wywieszone, że napiwków nie przyjmujemy. Czasem ktoś na siłę chciał zostawić, zawsze wynikało z tego dużo śmiechu. Ludzie przychodzili dla miłej obsługi. Szef widział, że niektórzy ludzie przychodzą danego dnia o danej porze, bo wiedzieli, że spotkają swoją ulubioną osobę z obsługi i taka osoba dostawała bonus od szefa, ten wiedział, że taką postawą zyska więcej. Ktoś nie potrafił być miły, czy przyjął napiwek, to szybko kończył pracę.

Osobiście zawsze zostawiam napiwki, bo 2 razy zostawię, nawet jeśli kelner był niemiły, to za trzecim razem podejdzie już z uśmiechem, za czwartym razem będziemy już na ty.... Tak robię w miejscach do których wiem, że na pewno będę musiała wrócić, bo to np. jedyne miejsce otwarte gdy chcę obejrzeć mecz, albo rano po imprezie wypić kawę, a wszystko inne jeszcze zamknięte. Jak mam wybór to jasne, że wrócę do miejsca gdzie z obsługą jestem na ty i zawsze zaproponują specjał dnia, czy drinka na którego akurat jest promocja, bo jest jakiś wieczór tematyczny. Czasem dadzą jakieś piwko gratis, im się zwyczajnie to opłaca, bo wrócisz kolejny raz i znów ten napiwek im zostawisz.

W Szwajcarii czy Francji jest masa miejsc gdzie na dzień dobry na pierwszej stronie menu jest napisane, że za obsługę doliczają obowiązkowe 10% i ceny są podane bez tego. Ktoś jak przychodzi tylko na kawę czy piwo może podejść do baru zamówić i z góry zapłacić normalną stawkę, sam się obsługuje, żaden problem.

MARIO-76 - 10-05-2012, 15:49

kuba1899 napisał/a:
Czy Wg Mario bycie kibicem Milanu polega na tym, że mam non stop rozmawiać o tym czy trener dobrze zrobił wstawiając Abate, lub wspominając piękną bramkę Weah z Veroną


Mylisz się ja wiem dokładnie na czym polega bycie kibicem Milanu i nie musisz mnie tu pouczać.Masz rację że bycie kibicem to nie tylko rozmowy o trenerze,zawodnikach i bramkach ale na pewno też nie dyskusja o napiwkach,chłopie ogarnij się.I koniec tematu z mojej strony bo nie chcę robić syfu z tego forum tak jak to miało miejsce przy temacie jeżdżenia na mecze Milanu nie zrzeszonych ludzi w MCP.Proponuję stworzyć temat napiwki i kto będzie chciał to się wypowie a kto nie tak jak ja to nie będzie tam w ogóle zaglądał.

Bubu - 10-05-2012, 16:01

MARIO-76 napisał/a:
Proponuję stworzyć temat napiwki i kto będzie chciał to się wypowie a kto nie tak jak ja to nie będzie tam w ogóle zaglądał.

O tym Kuba napisal, jak moderator uzna ze to konieczne to tak zrobi. A temat napiwkow posrednio zwiazany jest z tematem glownym i juz.
A co do samego faktu napiwkow, jak wiekszosc - za dorba obsługe owszem, ale obowiazek - nigdy.
A to coperto to jakas farsa.

Kamil - 10-05-2012, 16:08

Paulinqa napisał/a:
Osobiście zawsze zostawiam napiwki, bo 2 razy zostawię, nawet jeśli kelner był niemiły, to za trzecim razem podejdzie już z uśmiechem, za czwartym razem będziemy już na ty

Jesteś rzeczywiście konsumentem doskonałym. Żeby przekupywać pazernego typa, aby wykonywał należycie swoje PSIE OBOWIĄZKI. Ktoś uśmiechnął się do Ciebie pod wpływem wcześniejszego napiwku i Tobie takie standardy wystarczają ? Górnik kopie w kopalni, ktoś inny w fabryce haruje przy taśmie, a kelner ma obowiązek być (między innymi) uprzejmy, taka robota.
Dać napiwek w dowód sympatii/wdzięczności zawsze można, nie mam nic przeciwko takim gestom, ale wywieranie presji tekstami typu "WYPADA", to nic innego jak wyłudzanie.
Widać, że dalej żyjemy w oparach PRLu, gdzie ludzie nie rozumieją, że są przede wszystkim, przez większość swojego życia konsumentami. Kelnerzy, jak się domyślam też.

Paulinqa - 10-05-2012, 16:22

Kamilu, akurat nie przekupuje nikogo tylko po prostu wypada zostawić napiwek za obsługę. Też trzeba zrozumieć, że taka osoba pracuje na zmiany często po 12 godzin i trafiają się na prawdę różne typy klientów. Czasem po 10 godzinach słania się na nogach i podchodzi do człowieka bo taki jest jego obowiązek. Często choć jest miły, ale już po prostu nie ma siły na uśmiech, ale następnym razem tylko zobaczy, że przestępujesz próg lokalu to jednak się uśmiechnie mimo wszystko. Po kilku wizytach jeśli zawsze zamawiasz to samo, to wystarczy, że się kelner uśmiechnie, ty skiniesz głową i wiesz, że dostaniesz to co chcesz i tak jak lubisz. Ja wole zostawić te dodatkowe grosze, bo nie mówię, że zawsze zostawiam 10%, a raczej nigdy, ale i tak później inaczej na ciebie patrzą. Poza tym trzeba dbać o reputację polaków na obczyźnie.
Pepe - 10-05-2012, 17:01

Paulinqa napisał/a:
Kamilu, akurat nie przekupuje nikogo tylko po prostu wypada zostawić napiwek za obsługę. Też trzeba zrozumieć, że taka osoba pracuje na zmiany często po 12 godzin i trafiają się na prawdę różne typy klientów. Czasem po 10 godzinach słania się na nogach i podchodzi do człowieka bo taki jest jego obowiązek.


Jasny gwint, skoro to jego obowiązek, to czemu mam mu dawać napiwek? Moi znajomi robią na taśmach na halach i też mają 3 zmiany i też chodzą nieprzytomni i nikt im za to nie płaci dodatkowo po każdym wyjściu z hali po nocce. Mało tego - obsługują maszyny, gdzie jeden mały błąd przy oczywistym zmęczeniu w pracy w trybie nocnym kosztuje ich obcięcie ileś tam procent pensji, bo leci cała seria produktu do kosza. Taki kelner, jak się pomyli, po 10 minutach przyniesie nową potrawę, albo po prostu klient odejdzie od stolika i restauracja nie zarobi 30 EUR. Przy produkcji na halach straty przy błędzie idą w tysiącach.

Co ty za teksty tu pociskasz? Chyba dla podniesienia ciśnienia.

SzmalecMCP - 11-05-2012, 01:59

kuba1899 napisał/a:
Wiesz że możesz czytać sobie te posty co cię interesują a resztę odznaczyć jako przeczytane? Jeżeli admin uzna, że należy przenieść tą rozmowę w inne miejsce, to proszę bardzo, ale dyskusja jest ciekawa i mówienie że należy ją zakończyć to jakiś przejaw megalomanii
ok od tego są odpowiednie służby, zwracam honor, troche się zagalopowałem
sawczen - 11-05-2012, 03:42

Paulinqa, polecam odpuścić temat spekulacji, ja już odpuściłem, bo to temat rzeka - widzę, że koleżanka wie co znaczy praca w gastronomii.

Pepe, uwierz, że w hotelowej albo nawet niehotelowej gastronomii straty też mogą iść w tysiącach, na zmęczeniu ktoś może Ci uciec z restauracji czy baru nie płacąc, możesz stłuc niechcący jakiś fajny trunek, ale powiedz mi ile jest takich przypadków? Znikoma ilość. Nie porównuj też pracy na hali produkcyjnej do pracy w restauracji czy barze hotelowym, a jeśli porównujesz to za przeproszeniem gówno na ten temat wiesz.. więc nie widzę sensu podejmowania tematu.

Ja już nie będę argumentował niczym, bo jak widać potraficie czytać posty na swój sposób. Nigdzie nie napisałem, że napiwek jest obowiązkiem i że trzeba zostawiać 'bo tak i już'.

Jeszcze raz, polecam film Waiting wszystkim napinatorom.

Temat dla mnie się wyczerpał, każdy ma swoje zdanie i jego się trzyma, nie mam zamiaru nikogo tutaj do niczego przekonywać ani podważać czyjejś opinii na dany temat. Każdy ma swój, subiektywny punkt widzenia - w takich przypadkach nie można spojrzeć obiektywnie :)

Poza tym temat jest słaby na forumowe pisanie, no i rzeczywiście nie bardzo pasuje do forum MCP... to nic, że jest związany z tematem, ale NA TEMAT zostały napisane 2 posty, a o tipach kilkanaście. Chętnie podywaguję na ten temat na zlocie, o ile oczywiście się pojawię, bo niestety w gastronomii ciężko jest o urlop w takim okresie kiedy jest zlot.. tylko nie piszcie 'zmień pracę' bo ją lubię ;]

Pepe, dla Twojej informacji, obecnie jestem barmanem, nie kelnerem, aczkolwiek też obsługuję stoły, nie tylko stoję za barem - jednym słowem zapierdalam i robię wszystko.

http://www.youtube.com/watch?v=_v8KqVhskjA

Kiepura - 11-05-2012, 07:23

MARIO-76 napisał/a:
nie chcę robić syfu z tego forum tak jak to miało miejsce przy temacie jeżdżenia na mecze Milanu nie zrzeszonych ludzi w MCP

skoro wg ciebie to było robie syfu, to chyba mocno zbładziełes na tym forum kolego.


sawczen - zmień prace!!!!11

Pepe - 11-05-2012, 09:18

Sawczen - dlaczego za słaby uważasz dobry temat? Treść jest jak najbardziej związana z tematem, bo od tych całych przymusowych napiwków 7 EUR wszystko się wzięło. Twierdzę, że to bardzo dobry temat, bo łamiący pewne stereotypy, przyzwyczajenia, nad którymi ludzie nawet się nie zastanawiają. Dają napiwki, bo tak się przyjęło.

Ale dobrze, nie męcząc Cię dalej, mam tylko prośbę - zapodaj linkiem do tego filmu, o którym piszesz, bo na youtube nie potrafię tego znaleźć, a bardzo chciałbym się temu przyjrzeć, skoro tak polecasz.

kuba1899 - 11-05-2012, 09:56

MARIO-76 napisał/a:
Masz rację że bycie kibicem to nie tylko rozmowy o trenerze,zawodnikach i bramkach ale na pewno też nie dyskusja o napiwkach,chłopie ogarnij się


No skoro taki jesteś bystrzak to powiedz o czym MA rozmawiać grupa którą szufladkujesz jako "kibice"? Bo wg. mnie jeszcze mamy względną wolność słowa i mogę sobie z Pepe, Sawczenem, Kiepurą, Bubu pogadać o czym tylko chcę, bylebym nie naruszał regulaminu i nie obrażał użytkowników tego forum. Jeżeli cytując "na pewno nie dyskusja o napiwkach" to o czym pozwalasz mi rozmawiać? Może wtedy się ogarnę...

Bubu napisał/a:
A co do samego faktu napiwkow, jak wiekszosc - za dorba obsługe owszem, ale obowiazek - nigdy.

Bubu, ty jesteś hojny facet, bo z tego co słyszałem, to nawet jak nie dostaniesz jedzenia to dajesz napiwki :P

Sensownie podsumował to Pepe - każda grupa społeczna będzie chciała jakieś przywileje dla siebie. Sawczen czuje się emocjonalnie związany ze swoją pracą i zawsze będzie twierdził, że "mu się należy". Podobnie z mundurówką co w moim wieku jest już jedną nogą na emeryturze. Też będzie mówił że ciężko pracuje etc. Porównywanie prac jest owszem bez sensu, ale nie ma wpływu na przeliczanie tego na to czy ktoś zasługuje na napiwek czy nie. Napiwki w restauracjach to coś co się kiedyś przyjęło i tak zostało. I jest kwestią indywidualną czy ktoś chce zostawić tipa czy nie. Obsługa powinna być wliczona w cenę posiłku jak w każdej innej pracy. Jeżeli tak nie jest, to mam prawo żądać, by mnie wpuścili do kuchni bym sam sobie zupy nalał do menażki czy coś...

SzmalecMCP - 11-05-2012, 10:49

Pepe napisał/a:
zapodaj linkiem do tego filmu, o którym piszesz, bo na youtube nie potrafię tego znaleźć, a bardzo chciałbym się temu przyjrzeć, skoro tak polecasz
mówisz i masz;) http://zalukaj.tv/zalukaj...ing__2005_.html sam z chęcią go zobaczę;)
Pepe - 11-05-2012, 11:46

SzmalecMCP - grazie. ;)
sawczen - 11-05-2012, 18:33

dodam, że oglądanie tego filmu z lektorem to słaba opcja, dużo lepsza byłaby wersja z napisami i dosłowne teksty o ile ktoś choć trochę kuma - bo lektor zawsze tłumaczy tego typu teksty, jakie tam są w nieco inny sposób. Ale ewentualnie może być, czasem można się wsłuchać. I historia wcale nie jest mocno przekolorowana, wiadomo, że amerykanie pokolorowali trochę świat gastronomii, ale częściowo tak na pewno jest u nich w tego typu knajpach :)

Kuba, świetnie napisałeś, dawanie tipa jest kwestią indywidualną. Ale na statkach - tip jest dodawany, tak się przyjęło, tak jest i koniec :) w lokalach gastronommicznych tip jest dobrowolną chęcią gościa, w innych jest doliczane dajmy na to 10%, a na statkach jest określona kwota, którą się płaci i pasażerowie statków raczej na to nie narzekają - bo statki nie pływają puste, a raczej wypełnione po brzegi ludźmi.

a jeszcze kończąc - każdego gościa traktuję tak samo od początku, indywidualne podejście pojawia się kiedy gość nawiąże jakiś kontakt, bo jako barman czy kelner raczej nie powinno się spoufalać z gościem sam od siebie... to gość powinien wykazać inicjatywę nawiązania kontaktu, a nie obsługa. Wtedy traktuje się gościa jak znajomego, który przyszedł do Ciebie na drina czy kieliszek dobrej whisky. A jak gość potem zostawi Ci dobrego tipa, albo chociaż tipa, to potem tak jak pisała Paulinqa, kojarzsz gościa nawet z nazwiska, bo masz powód do tego, żeby go zapamiętać, jak podasz rachunek zamykany na pokój, podpisze, powie dzięki i pójdzie to wrzucasz ten rachunek tam gdzie trzeba, nawet nie spojrzysz na nazwisko i nie zwrócisz uwagi z jakiego gość był pokoju. Mowa o barze czy restauracji w hotelu. Proste jak pierdolenie, ale na forum na prawdę jest ciężko to wytłumaczyć... tak jak mówiłem, kto nigdy się o to nie otarł 'z drugiej strony', temu ciężko będzie zrozumieć co znaczy tip i co znaczy indywidualne podejście do gościa, którego np. już znasz bo był u Ciebie wczoraj i nawiązaliście fajny kontakt. Takie właśnie osoby porównują pracę w restauracji czy barze (w moim przypadku akurat hotelowym) do pracy na taśmie produkcyjnej w fabryce...

Uważam temat za wyczerpany :)

rute - 11-05-2012, 21:05

Paulinqa napisał/a:
Poza tym trzeba dbać o reputację polaków na obczyźnie.


drobna uwaga, jeżeli chcesz żeby Cię inni szanowali, to zacznij od samej siebie i pisz słowo Polak z dużej litery

Kiepura - 12-05-2012, 14:31

sawczen napisał/a:
Ale na statkach - tip jest dodawany, tak się przyjęło, tak jest i koniec :

i nie tylko tam... ale jak napisałem wczesniej i przytaknal Kuba - to powinno byc wliczone w cene!! nie byloby tematu.
dla mnie osobiscie to i 20E niech sobie policzą, ale niech nie rozbijaja tego na osobna pozycje w ofercie, bo ludzie (niektorzy) sie tylko wrukwiaja ;)

kapiMCP - 01-08-2012, 17:41

Co prawda wszystkie logiczne argumenty już padły, ale nie mogę się powstrzymać, żeby nie "podpisać się obiema rękami" pod stwierdzeniem, że "zwyczajowy" lub (o zgrozo!) wymuszony napiwek to kompletna bzdura i dorzucić swoje trzy grosze. Zwłaszcza, że temat mnie bardzo drażni i sporo polemik stoczyłem walcząc z magicznym "argumentem": "tak się przyjęło"...

Sawczen: Twoim głównym punktem zaczepienia jest fakt, że oponenci... nie pracują w gastronomii. W istocie - i cóż z tego? Nie trzeba być ministrem gospodarki by rozumieć, że podatki są za wysokie.

Twoje opowieści, że przychodzi się do restauracji pogadać z kelnerem to jakieś żarty. Przychodzę zjeść, napić się i porozmawiać - ale z tymi, z którymi tam przyszedłem. Jeśli ktoś w smutny dla niego wieczór idzie pogadać z barmanem i chce mu za to zapłacić to jego sprawa, ale co ja jako konsument restauracyjnych potraw mam z tym wspólnego?

Za posiłki płacę więcej niż w sklepie (i robię to świadomie i chętnie) za ich przygotowanie i dostarczenie do stolika, za miejsce przy tym stoliku i świeczkę na nim - jeśli akurat jest. Tyle, aż tyle i tylko tyle. Wszelkie ideologie o rzekomym indywidualnym podejściu do klienta i niesamowitej roli kelnera jako jakiegoś przyjaciela :-D to komedia. Kelner robi swoje i za to mu płaci pracodawca.

JEŚLI ktoś czuje się obsłużony przez kelnera wyjątkowo dobrze (cokolwiek ktoś przez to rozumie), danie było pyszne - a do tego pogoda wspaniała i humor po wypłacie dopisuje, to MOŻE dać napiwek. Jak chce niech daje, ale co to znaczy, że WYPADA?

Świetny był tu przykład pani z warzywnego. Jeśli owa pani wybierze Ci z kosza najlepsze warzywa, zważy uczciwie i zapakuje ładnie - to dasz napiwek? Nie dasz? Dlaczego? Pracownik sklepu miły, uczynny i zachował się najlepiej jak tylko mógł. Co musiałby zrobić, żeby dostać napiwek? Zatrudnić się w gastronomii?!

Jeśli ktoś uważa, że napiwki trzeba dawać - niech daje, ale wszystkim!

- Sprzedawcy w "Plusie" za cierpliwość przy wybieraniu przez Ciebie taryfy i aparatu
- Pani w warzywniaku za najdłuższego ogórka w mieście
- Pracownikowi stacji benzynowej za perfekcyjne nalanie paliwa
- Allegrowiczowi za wysłanie paczki w tym samym dniu, w którym przyszła wpłata (tutaj przelewem oczywiście!)
- Kioskarzowi za sprzedaż dzisiejszej - a nie wczorajszej - gazety i prawidłowe wydanie reszty
- Właścicielowi mieszkania za to, że są w nim zarówno pokoje, jak i łazienka oraz kuchnia!
- Panu z call-center za błyskawiczne rozwiązanie problemu...

I każdej innej osobie za to, że rzetelnie wykonuje swoje obowiązki. Wtedy rozumiem idee napiwków. A póki jest to bliżej nieuzasadniona akcja "daję niektórym, bo tak wypada", to NAPIWKOM MÓWIĘ NIE.

To pisałem ja - wul! Cokolwiek to znaczy.

Kazon33 - 23-02-2018, 08:25

Ja uważam, że jeśli obsługa jest miła i kelner się faktycznie stara to warto tak czy siak dać my jakiś napiwek (jeżeli faktycznie on go dostanie) czasami można przymknąć oczy na inne aspekty no chyba, że jedzenie jest mega paskudne:/
ada1986 - 03-08-2018, 17:10

Ja czasem daję ale tylko jeżeli obsługa jest dobra i miła.
Brytan34 - 21-01-2019, 11:51

Są miejsca gdzie napiwek jest wliczony w rachunek. No ale u nas jak wiadomo to kwestia uznania. Ja staram się docenić prace kelnerów i kelnerek. No chyba, że czekam bardzo długo na obsługę lub kelner jest nieprzyjemny.
kutko - 06-03-2019, 22:54

Zalezy od miejsca i okolicznosci. Zazwyczaj daje.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group