Runda kwalifikacyjna do LM 2002/2003 - 28. Sierpnia 2002r.
Na wyjazd do Liberca wybieraliśmy się od dawna, choć były spore kłopoty. I to zarówno z transportem jak i z biletami na mecz. Ostatecznie udało się rozwiązać te... pierwsze. Tak więc jechaliśmy busem w siódemkę (szóstka ze Śląska - po dwie osoby z Górnego, Dolnego i Opolskiego :), oraz jedna z Poznania) nie mając biletów ani nadziei na nie. W Libercu pojawiamy się ze dwie godziny przed meczem i nie bez obaw paradujemy po mieście w czerwono-czarnych barwach. Po drodze na stadion mijamy fanów Slovana, jednak bez nieprzyjemności. Zbliżając się do stadionu widzimy włoski autokar, z którego wysiada grupa Alternativa Rossonera. Po zapoznaniu się z kolegami (i koleżankami!) po szalu dowiadujemy się, że oni... mają jeszcze bilety. Co prawda nie wiedzieli co to Polska, ale dało się z nimi dogadać... Po krótkim zamieszaniu z walutą (nie wiedzieć czemu nie chcieli złotówek ;-D) jesteśmy w niebie! :-)
Uradowani wchodzimy na sektor i widzimy... polską flagę! Przywiózł ją ze sobą kibic z Krakowa. Jakby tego było mało, w sąsiednim sektorze spotykamy... kolegów z Kamiennej Góry! Po krótkich negocjacjach z obsługą meczu ;) przedostają się na sektor dla gości i jest nas - polskich fanów Milanu - razem jedenastu. Zważywszy, że Milanu zjawiło się ok. 200 (w tym oczywiście FdL, BRN i CT oraz kilkuosobowa grupa... ruskich czy skośnookich, hehe) to całkiem ładny procent :)
Co ciekawe, przed, w trakcie i po meczu, kibice Slovana usilnie próbowali wymienić szaliki z Milanistami, na co jednak Włosi w ogóle nie mieli ochoty. Za to w polskie ręce jeden szal z Liberca się dostał :). A jako ciekawostkę można podać, że według miłej Czeszki z bufetu, kiełbasa z grilla + kromka chleba to... hot-dog :)
Na płocie zawisło kilkanaście (a może kilkadziesiąt?) większych i mniejszych flag (w tym wspomniana jedna polska), ochrona nie pozwoliła jednak na wejście z kilkoma transparentami na kijach. Tuż przed meczem sektor otoczyły solidnie wyposażone służby prewencyjne Czech (swoją drogą wcale nie różnili się od polskich ;)), a po kilku minutach, nie wiedzieć czemu, postanowili oglądać mecz z perspektywy naszego sektora...
Jeśli chodzi o doping to ze strony Milanu prowadzony on był przez praktycznie cały mecz z tym, że brała w nim udział tylko część rossonerich. Kilkudziesięcioosobowa grupka rozsiadła się z boku i w ciszy oglądała mecz.
Podobny sektor jak goście, zajmuje ekipa Slovana. U nich oczywiście sektor pełny. Nie zauważyłem flag na płocie, ale na zdjęciach z meczu było widać, że mieli, pewno czymś tam jeszcze machali, ale z naszego sektora trudno było to zauważyć. Kilka razy wyciągali białą sektorówkę. Ich doping, z powodu ogólnej wrzawy na stadionie, był u nas również słabo słyszalny. Dobry efekt był jednak wtedy jak się Pepiki zmobilizowały i wszyscy darli się "Libe... Libe... LIBEREC!!!". Nie wiem tylko czemu dziwnie ucichli kiedy Milan strzelił gola ;)))
Ale później mieli już powody do radości, a po drugim golu dla Slovana wręcz szaleli... Nie dane im było niestety (?) cieszyć się z awansu, gdyż najzwyczajniej brakło im... czasu. Tak, tak, w końcówce Milan całkowicie oddał inicjatywę i nie pozostało nic innego jak cieszyć się z tej - zwycięskiej jednak - porażki.
A fani Slovana urządzili swoim futbolistom zasłużoną owację na stojąco i długo nie opuszczali stadionu śpiewając i klaszcząc... Piłkarze Milanu za to po meczu rozdali koszulki... Szkoda tylko, że się żadna nie dostała w nasze ręce. A niektórzy byli blisko!... :)
No a po meczu na piwo i do domu... Tymczasem już szykujemy się na następny mecz!!!
relacja: kapi
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ
|